Gdy wyjechaliśmy z Częstochowy nie mieliśmy zamiaru gdziekolwiek się zatrzymywać. Gdzieś w Olsztynie ugrzęźliśmy w korku, przez dłuższy czas nie ruszaliśmy się ani o centymetr, przez co z samochodu długo mogłam podziwiać piękny zamek, a raczej jego ruiny.
Gdy samochody ruszyły zobaczyłam ogłoszenie, że akurat w tym dniu odbędzie się tam walka rycerska !
Szybko podiełyśmy z siostrą decyzję, wysiadamy !
Oczywiście nic nie ma za darmo... Skończyło się na tym, że porobiłyśmy kilka zdjęć przed ogrodzeniem, a szkoda. :(
Chwilę później rozpętała się niezła ulewa ! Nikt prócz nas nie miał parasola, więc impreza im się trochę nie udała.
I jeszcze jakieś zdjęcie, które na prawdę oddaje urok tego miejsca. ;p
Nie wiedziałam, że Olsztyn to takie fajne miasto, na pewno tam wrócę.
Po drodze spotkaliśmy wiele pielgrzymek, a tu mam zdjęcie nawet tej z Rzeszowa :)
---
W między czasie pojawiło się wiele komplikacji, szczególnie w miejscowości "Krowia Góra". Zamknięto most i nie dano żadnego tymczasowego. Wielkie otwarcie miało być o 20, kiedy my byliśmy tam o 19. Niestety okazało się to bzdurą. Nikogo nie interesowało, że kilkadziesiąt samochodów czeka na przejazd, bo budowlańcy mówili, że muszą go jeszcze przetestować...
Postanowiliśmy pojechać na prom ( tratwa, na którą wjeżdża kilka samochodów i za pomocą liny przeprowadza się je przez rzekę ). Pierwszy raz słyszałam o czymś takim, niestety i do tego była spora kolejka, pozostało nam wrócić się 30 km do Sandomierza.
Tak więc Krowią Górę zapamiętam jako głęboko dziurę, z której nie łatwo się wydostać. ;p
A propo Sandomierza, to nawet nie wiedziałam ile w jego okolicach jest jabłek, masakra. :D
Sandomierz też jest piękny, nawet nie zdawałam sobie sprawy jaka Polska jest ciekawa...
Spotkało nas wiele niespodzianek, nawet nie obeszło się bez mojego "haftowania". ;p
Mimo to, dzień był niezwykle fajny i ciekawy !
Wykończona usnęłam na moim lwie. ;p
Do miłego ! :)